niedziela, 10 stycznia 2016

34t3d i 4t4d do spotkania z Synkiem

Burdello bum bum mam dalej.... Chciałabym już wziąć się za pranie ciuszków, albo chociaż gruntowne sprzątnie, ale jeszcze się nie da! Wczoraj dopiero mąż skończył malować przedpokój, zostały jeszcze listwy do kupienia i przykręcenia, ale dziś nie zrobi nic, gdyż pojechał kupić auto. On to zawsze sobie wybiera momenty... Mojego kochanego passacika sprzedał w środę i dziś z teściem pojechali po to co ma upatrzone - 350km od nas! Masakra jak się okaże jednak, że coś z nim będzie nie tak. Jechać tyle na darmo. No ale zobaczymy. Ten stan permanentnego syfu już mi przestał przeszkadzać. Tzn. nie czuję się super komfortowo w tych warunkach, ale skoro za dużo zrobić nie mogę, aby zmienić ten stan rzeczy, to po prostu przestałam się tym przejmować. Mam swój kącik na łóżku i robię kocyk dla Synka. Także syndrom wicia gniazda u mnie jeszcze nie wystąpił ;)

Przez te mrozy znów nam wyszła wilgoć na ścianie przy łóżku :( Chyba nic z tym nie zrobimy niestety. Trzeba walczyć doraźnie, bo co rok jest to samo. Ściana północna, nieocieplona, zastawiona łóżkiem i wyłazi dziadostwo. Myślałam żeby przestawić trochę meble, ale nie mamy za bardzo jak. Trochę mało ustawny pokój. Ścianę już wysuszyliśmy, posmarujemy jakimś antygrzybem i odmalujemy i położymy tapetę dla Maluszka :) Śliczna jest. Jasna w trochę dziwne misie. Może przyjdą też w tygodniu mebelki to w końcu zacznie to jakoś wyglądać. Zrobiłam sobie (a raczej mężowi) listę rzeczy do zrobienia w każdym z pomieszczeń. Mąż umie sprzątać, ale niestety wielu rzeczy nie zauważa przy sprzątaniu i np  umyka mu wytarcie listew nad płytkami, szybek w szafkach kuchennych, drzwiczek od środka, odkurzenie sufitów itd. Wolałam wszystko zapisać żeby potem nie było, że zapomniał :). Mamy jeszcze około 4 tygodni więc sądzę, że zdążymy ze wszystkim :)

Maluszek jest coraz silniejszy. Wypycha się już bardzo. Można z łatwością wyczuć gdzie ma pupkę a gdzie jest stópka. Niesamowite jest to wszystko. Brzuszek duży nie jest więc pewnie dlatego też tak wyraźnie Go czuję. Ale to dobrze :) We wtorek mamy mini sesję zdjęciową, będzie piękna pamiątka. 
Byłam też ostatni raz u bioenergoterapeuty. Nie wiem czy to pomaga, czy nie, ale jakoś czuję się spokojniej po takiej wizycie. Mocno wierzę w to, że wszystko będzie dobrze. Łatwiej mi kiedy to też słyszę od kogoś obcego. Także jeśli czuję się choć trochę spokojniejsza po takiej wizycie, to znaczy że pomaga i już. 

Wizyta za tydzień. Już się nie mogę doczekać :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co myślisz