wtorek, 30 września 2014

Cudu nie będzie

Beta z wczoraj <1.2

Co robimy nie tak? Gdzie popełniamy błąd? Ile jeszcze będziemy musieli czekać? Ile znieść porażek? Czemu tylu osobom udaje się za pierwszym razem, a nam dalej nie? Czy kiedyś w końcu będziemy się cieszyć naszym szczęściem? Czy wystarczy mi sił na dalszą walkę?...

sobota, 27 września 2014

9dpt....

Coraz bardziej się boję wyniku. Wiem, że nie mogę zrobić więcej, ale po prostu się boje. W poniedziałek pójdę na betę. Jeśli choć jeden maluch zechciał ze mną zostać, to wynik będzie pozytywny bez wątpienia. Nie będzie testów. Jakoś nie wierzę już, że kiedykolwiek pojawi się druga kreska. Taki widok jest dla mnie całkowicie abstrakcyjny, ale pozytywna beta.. Kto wie.


Jak się czuję? Nie wiem, niby dobrze, niby nie. Najważniejsze, że jestem w miarę spokojna. Mam taki wewnętrzny błogi spokój. Leki biorę, tak jak powinnam. Jem dużo warzyw i nabiału. No i jem. Normalnie różnie z tym bywało. Czy są jakieś różnice między poprzednim transferem, a tym? Małe. Teraz nie bolał mnie brzuch, choć w nocy czasem czułam dziwne skurcze, a biorę no spe max 3x1. Troszkę słabiej czułam się pod koniec 5 i 6 dnia po transferze, tak jakbym miała być chora, ale z drugiej strony nie wiem czy sobie tego nie wmowiłam. Niby odczuwałam lekki ból gardła, ale już sama nie wiem. Niczego nie jestem pewna. W końcu człowiek potrafi sobie tyle rzeczy wmówić. Autosugestia to niesamowita potęga. Przed wczoraj spałam w ciągu dnia. Wczoraj też byłam bardzo senna, ale to może wina pogody, bo kto by tryskał energią jak za oknem zimno, wietrznie i ciągle pada? Dziś też musiałam uciąć komara. Ponadto wysyłał mi twarz... Dawno mi się to nie zdarzało, ale w sumie przyjęłam trochę leków w tym cyklu wiec ujście gdzieś muszą znaleźć. Objawy jakie mamy mogą być zarówno na @ jak i ciążę, dlatego staram się nie nastawiać, ale jak to będzie @ to już jej się boję. Jedyną różnicę jaką zauważyłam od kilku dni to w zachowaniu psa. I nie wiem czy też sobie już nie dopowiadam, ale jest inny. Przychodzi do mnie i kładzie się zwinięty w kłębek przy moim brzuchu, bardzo mnie pilnuje i jak leży to musi mnie dotykać, a najlepiej leżeć przy brzuchu. Dziwne jest to o tyle, że zawsze wolał leżeć w nogach tak żeby mu nie przeszkadzać, nie szturchać. Mam nadzieję, że to dobry znak i nie wymyśliłam sobie tego. Ewentualnie po prostu czuje, że jest mi ciężko? No nie wiem. Już niedługo się przekonamy.

piątek, 19 września 2014

Transfer

18.09 zabieram maluchy do domu

Z trzech dobrych komórek dwie się zapłodniły i dobrze dzieliły. Wczoraj podano mi dwa zarodki klasy 6A i 8B. Transfer przebiegł sprawnie i bez problemów. Mam się oszczędzać unikać tłocznych miejsc, dzieci, basenu. Nie dźwigać, nie uprawiać sportów, nie sprzątać, nie wieszać firanek. Zrobiłabym wszystko aby tylko efekt był pozytywny. 

To druga procedura i jestem dużo bardziej spokojna. Wiem, że nie mam już na nic wpływu. Zrobiłam wszystko co mogłam, a teraz mogę tylko czekać. Tak bardzo bym chciała, żeby choć jeden maluszek chciał z nami zostać, ale wydaje mi się to całkowicie nierealne, tak bardzo odległe...

wtorek, 16 września 2014

Pick - up

Sobota  10dc
W sobotę był ostatni zastrzyk z Gonapeptylu. O 21.30 Ovitrelle na pęknięcie pęcherzyków. 
W niedziele antybiotyk Sumamed rano i wieczorem. O 20.00 lekka kolacja.

Poniedziałek 12dc - punkcja
 g. 8.20 - Klinika. Pomiar ciśnienia, krótkie zalecenia i jedziemy na punkcję. Mąż w międzyczasie oddaje nasienie. Punkcja chyba przebiegła w miarę dobrze. Oczywiście był problem z wkłuciem ale u mnie to standard. Nie wiem czemu mam takie żyły. Nawet jak ćwiczyłam było to samo. Żyły się zapadają lub pękają. No ale trudno. Pani pielęgniarka jakoś sobie poradziła. Pamiętam jeszcze USG i w sumie tyle. Obudziłam się na sali z kroplówką. Szybko doszłam do siebie, wypiłam słodzoną herbatę i czekałam jak lekarz skończy punkcje u dwóch innych pań. I to byłaby ostatnia "miła" chwila. Okazało się, że niestety pobrano tylko 4 kompleksy. Jakim cudem skoro mam tak wysokie AMH??? Lekarz nie zna odpowiedzi na to pytanie. Prawidłowych komórek 3. Ile będzie zarodków nie wiadomo. I jak tu nie płakać? Obok dziewczyna, która pierwszy raz podchodziła kompleksów 20, kolejna, ale weteranka 17. Obie koło lub po 30-tce. Co my robimy źle. Czemu nas to spotyka. Jaka jest szansa, że będziemy mieć podane dwa zarodki? Jaka że zostaną z nami? Wczoraj chciało mi się tylko płakać. Jestem w stanie znieść wszystko. Każdy ból, ale niech nam się w końcu uda. Dziś wiem, że nie mam już na nic wpływu. Jestem spokojna, ale niestety w sercu mam pustkę. Nie umiem się niczym cieszyć. Bo jak?

Leki:
Luteina 100mg 3x1
Duphaston 10mg 3x1
Encorton 5mg 1x2

Dodatkowo:
Magnez 375mg 1x2
Kwas foliowy 0,8mg
No - spa 40mg 2x3
B complex 2x2
1/4 ananasa
2 jajka
jogurty, twaróg - nabiał
świeże soki warzywne


Co jeszcze mogę zrobić??

piątek, 12 września 2014

9dc, 8ds Gonapeptylem, 7ds Gonalem

W poniedziałek punkcja. Jest 6 pęcherzyków, jak to określił lekarz - ładnych. Jak na AMH 3,5 to mało. Ile z tego będzie komórek, nie wiadomo. Czy dojdzie do transferu, nie wiadomo. Krwawienie ustało. Na szczęście.

Estradiol ze środy 700 czyli dobrze, ale szału nie ma. Punkcję można zrobić - zgodnie regułami z programu - jeżeli wartość estradiolu wynosi 150-200pg/pęcherzyk co powinno świadczyć o tym, że w pęcherzyku są komórki. Zgodnie z wyliczeniami moglibyśmy liczyć na 4 komórki. Ale to tylko przypuszczenia. Ostatnio mieliśmy tylko dwie, przy estradiolu 350, więc mogłoby się zgadzać.
Co do krwawienia, to może występować podczas stymulacji w przypadku gdy jajniki przestają reagować i zostaje zahamowany wzrost pęcherzyków. Na szczęście lekarz wykluczył to w moim przypadku. Przyczyna więc nieznana.

Czasami zastanawiam się do czego to wszystko nas prowadzi? Jak to się skończy? Czy in vitro jest tylko spełnianiem naszych zachcianek o byciu rodzicem biologicznym, czy może jednak wyrazem siły i waleczności o marzenia, o to co w naszym życiu najważniejsze. Przecież Matka nigdy się nie poddaje. Walczy o swoje dziecko zawsze i do końca, choćby nie wiem co. Nie chodzi tu o altruizm a jedynie o wyraz miłości, tej jedynej, bezwarunkowej, najpiękniejszej. Największym szczęściem w życiu jest kogoś tak kochać i być tak kochanym, a taka miłość istnieje tylko między rodzicem a dzieckiem. Dzieckiem długo wyczekiwanym, upragnionym, wymodlonym, wyśnionym. Nie mam wątpliwości, że postępuję dobrze. Zgodnie ze swoim sercem. Bo czym w życiu można się kierować jak nie sercem?




czwartek, 11 września 2014

8dc, 7ds Gonapeptylem, 6ds Gonalem

Uwierzyłam że teraz może nam się udać. Że skoro będziemy mieć IMSI, Promo Vision i podane dwa zarodki to może zdarzy się jeden mały cud, który zostanie z nami na zawsze...

ALE.. nienawidzę tego słowa. Jest 8 dzień cyklu, a ja krwawię. Nie jest to lekkie plamienie zapowiadające koniec okresu tylko normalne regularne dość obfite krwawienie. Dzwoniłam do kliniki i mamy jutro przyjechać na wizytę. 
Mam gonitwę myśli, czuję że to wszystko na nic. Boję się, że lekarz każe przerwać stymulację i zmarnujemy kolejną próbę. W najlepszym wypadku zrobimy punkcję i odłożymy transfer, ale czy tak się da? Czy zarodki przeżyją? Czy jednak wszystko pójdzie na marne?

środa, 10 września 2014

7dc, 6d stymulacji Gonapeptylem, 5ds. Gonalem

po wizycie niestety tylko 7 pęcherzyków. Mało. Lekarz nie był zadowolony, zważając na fakt, że ostatnio było 9 pęcherzyków a tylko 2 dobre komórki. Nic. zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. Nie złoszczę się, nie smucę. Nie mam na to wpływu. Codziennie robię zastrzyki zgodnie z zaleceniami. Dbam o siebie. Jem zdrowo, nie piję alkoholu, a dużo wody. Co jeszcze można?

W sobotę kolejne podglądanie. Zobaczymy czy coś urośnie więcej.

wtorek, 9 września 2014

6dc, 5d stymulacji Gonapeptylem i 4d stymulacji Gonalem

Jutro wizyta kontrolna, zobaczymy jak rosną pęcherzyki i czy dawki leków są odpowiednie czy może trzeba będzie je zmodyfikować. 
Ze skutków ubocznych mam bóle głowy i okropne wzdęcia. Jest jeden mały siniaczek po zastrzyku z gonapeptylu, ale to kwestia wkłucia. Mąż musiał na jakiś nerw trafić czy coś. Ale to i tak nie dużo. Jajników jeszcze nie czuję, ale to w sumie za wcześnie. 

ART

Metod wspomaganego rozrodu ART jest kilka. W ramach tej technologii wyróżnia się zapłodnienie metodą IVF, ICSI i IMSI. 

niedziela, 7 września 2014

Po raz drugi...

05 września 2014, 2dc. wizyta. 

Nie wiem, która to już wizyta z kolei. W przeciągu ostatnich dwóch lat byłam tyle razy u ginekologa co niejedna kobieta w całym swoim życiu. Podobnie z usg. 
Oczywiście opóźnienie, ale przestało mi to przeszkadzać. Starania o dziecko nauczyły mnie cierpliwości, pokory i przede wszystkim tego, że nie mogę nad wszystkim sprawować kontroli. Pewne rzeczy po prostu się dzieją i najczęściej robią to w swoim tempie.
W poczekalni dwie ciężarne i trzy nie ciężarne. Panie w odmiennym stanie prowadziły zaciętą dyskusję na temat in vitro, kościoła itp. Oczywiście dyskusja nie miała sensu merytorycznego, gdyż panie nie wiedziały do końca o czym mówią. Nieznajomość terminologii, procedur, sposobu działania świadczyły o tym, że należą do tej grupy społeczeństwa, która ma w swoim życiu więcej szczęścia niż my i może mieć dzieci w sposób naturalny, przyjemniejszy, mniej stresujący. Nie jestem zazdrosna o to, że dla mnie przewidziana jest inna droga, jednak wciąż nie wiem, jaki będzie jej koniec.

sobota, 6 września 2014

In vitro po raz pierwszy

Jest program rządowy in vitro. Tak więc umówiliśmy się na wizytę w tej samej klinice co mąż miał operację. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa usłyszeliśmy, że już nie przyjmują chętnych... Zaraz, zaraz.. program ruszył 1 lipca 2013 a wy w listopadzie tego samego roku już nie macie miejsc?
- Mogą państwo spróbować w 2016 w nowej edycji (o ile będzie). Oczywiście do komercyjnego in vitro mogą Państwo podejść od razu, po wykonaniu wstępnych badań..

Nie będę przytaczać słów które cisnęły mi się na usta. Ilość łez, które wtedy wylałam mogłyby zapełnić nie jeden 5 litrowy kanister. Świat mi się zawalił. I co teraz?

Internet, szukanie klinik, które biorą udział w programie, zasięganie opinii na forach. 
W grudniu pojechaliśmy na wizytę do kliniki w Małopolsce. Na wizycie lekarz w szoku i my w szoku. Lekarz po tym co mu powiedzieliśmy co usłyszeliśmy w innej klinice i po naszych wynikach, historii choroby. My bo jednak nie ma problemu żebyśmy wzięli udział w rządowym programie in vitro! Musimy tylko uzupełnić badania i spróbować jeszcze podleczyć M. Ale jesteśmy na liście. Nie ma problemu. In vitro należy się nam jak ślepej kurze ziarno. Nie ma szans że naturalnie zajdziemy w ciążę.