wtorek, 26 sierpnia 2014

Pierwsze starcie z rzeczywistością

Czerwiec 2013
W końcu po 10 miesiącach starań namówiłam mojego faceta na badanie nasienia. Wynik odebraliśmy na drugi dzień... Pierwsza myśl.. w sumie jej nie było. Patrzyłam na tę kartkę jak sroka w gnat. Liczby, normy, jakieś wartości... Chwila oddechu i podejście numer dwa. Niestety to nie pomyłka. Wyniki są tragiczne. Według norm WHO mój facet uznawany jest za niepłodnego. Tylko 1,96mln/ml 5mln plemników w nasieniu. 98% nieprawidłowej budowy. 54% żywych. W domu oczywiście poszukiwania kolejnych interpretacji w Internecie... Niestety optymistycznych wieści brak. Czyli co? to koniec? Nie mamy szans na dziecko? Mając 23 lata mam się pogodzić z tym, że nie będziemy mieli dzieci? Czułam się jakby mi ktoś przyłożył obuchem w głowę. I co teraz?

piątek, 15 sierpnia 2014

Przed Nami cała wieczność

Już za chwilę Nasz Wielki Dzień. Na tę chwilę mamy mnóstwo nerwów, które bynajmniej nie wynikają z naszego zdenerwowania zbliżającym się ślubem, a niepoważnymi gośćmi, którzy myślą, że mają prawo do podejmowania jakichkolwiek decyzji w kwestii NASZEGO dnia ślubu. 

Ale nie o tym chciałam

Jestem szczęśliwa. Wiem, że za chwilę będę żoną najwspanialszego człowieka na świecie. Człowieka, którego kocham i któremu ufam nade wszystko. Człowieka za którym skoczyłabym w ogień. Upartego do granic możliwości, nerwowego, złośliwego, czasem leniwego, kompletnie niezorganizowanego, niesystematycznego człowieka, który kocha mnie nad życie. Gdzieś pośród tysięcy ludzi odnaleźliśmy się. Nie było i nie jest jak w bajce. Ale to nie ważne. Razem damy sobie radę ze wszystkim. 

Jestem szczęśliwa. Nie myślałam, że kiedykolwiek świadomość bycia czyjąś żoną będzie napełniała mnie taką radością i wywoływała taki uśmiech na twarzy i spokój w sercu. W jaki sposób, ograniczenie mojej osoby formą małżeństwa może dawać mi szczęście? Jakim cudem bycie zależnym od drugiej osoby i odpowiedzialnym za nią może dawać poczucie wolności? Czy to właśnie jest MIŁOŚĆ?

Jestem szczęśliwa, i nigdy nie przypuszczałabym, że ślub, którego tak nie chciałam da mi to szczęście. Dzięki temu uświadomiłam sobie, co tak naprawdę jest dla mnie w życiu ważne. Wiem, że gdybym miała jeszcze raz podejmować decyzję, to byłoby inaczej. Skromniej, intymniej. Wiem, że nie potrzebujemy setki gości, bogatej sali, DJ'a, fotografa, kamerzysty. To nie jest istotne. Wtedy bylibyśmy tylko MY, rodzice i świadkowie. Góry, lasy, kosodrzewina, zapach świerku i szum potoków i wodospadów. Byłoby inaczej. 

Jak będzie teraz? Zaraz się przekonamy. Już niedługo. Mam nadzieję, że w całym tym chaosie błysku i blasku ceremonia będzie miała intymny charakter. Odnajdziemy wybrane przez nas pieśni, czytane przez bliskich czytania i nas samych ślubujących sobie Miłość, Wierność i Uczciwość Małżeńską oraz że będziemy ze sobą aż do śmierci. 

Życie Nam się zaczyna. Przed Nami cała wieczność <3



czwartek, 7 sierpnia 2014

Chcę mieć dziecko

Chcę mieć dziecko... Cóż za egoistyczne wyznanie. Kolejna zachcianka niedojrzałej dwudziestodwulatki. Jakież to infantylne. Jakież lekkomyślne. Przecież trzeba skończyć szkołę, znaleźć pracę, wziąć ślub. Dziecku trzeba zapewnić odpowiednie warunki, mieszkanie, zabawki, ubranka. Dziecko to nie zabawka. To obowiązek na całe życie. Odpowiedzialność...

Czy mając 22 lata nie można być odpowiedzialnym i dojrzałym? Gotowym na dziecko? Czy mając 22 lata i będąc od 5 lat w szczęśliwym związku, mieszkając ze sobą od roku nie można być gotowym na dziecko? Czy mając 22 lata,

środa, 6 sierpnia 2014

Meritum

O czym tak naprawdę będzie ten blog???
O walce. Walce o marzenia, życie, siłę. Walce o największy Cud i Dar na Ziemi. Wielu niepowodzeniach, chwilach załamania. O wsparciu, miłości, utraconej nadziei i podnoszeniu się z popiołu. 

O niepłodności, in vitro i może kiedyś o cudzie, którego tak pragniemy doczekać.

Niepłodność, in vitro, to aktualnie najmodniejsze tematy. Niestety najczęściej wypowiadają się na nie ludzie, nie mający o tym żadnego pojęcia. Każdy wierzy w swoją prawdę. Nie ważne czy to lekarz, ksiądz, czy zwykły szary człowiek. Ktoś kto nie doświadczył tego na własnej skórze, nie będzie wiedział co przeżywają ludzie borykający się z problemem niepłodności. Temat jest tak obszerny, że nie wiem od czego zacząć. Ale tak. Jestem po in vitro. Nieudanym. Jest to nasza jedyna szansa na posiadanie naszego własnego dziecka. Z naszej krwi, z naszych genów. Czy się wahałam... Ani chwili. Ale po kolei...


niedziela, 3 sierpnia 2014

Według nie nas


I tak oto, według scenariusza, który nie miał być dla nas, który wymarzył sobie ktoś inny, za dwa tygodnie będziemy mężem i żoną. Mąż i żona... i tyle. 
Czy jest pisane nas coś więcej? Ktoś więcej? Przecież po to to robimy. W biurokratycznym państwie, państwie rodzin katolickich, katolickich urzędów, lekarzy nie można po prostu sobie żyć i być szczęśliwym. Dla pewnych instytucji ważniejszy jest staż małżeński niż to jak długo ze sobą jesteśmy i jak bardzo się kochamy. Żaden papierek tego nie zmieni, ale może zmienić nasze życie w przyszłości. Tak więc już niedługo zaczniemy odliczanie długości naszego wspólnego pożycia małżeńskiego, by za 3-5 lat móc próbować spełnić swoje marzenie o byciu prawdziwą rodziną. 

Jaki miał być TEN dzień? Idealny?