czwartek, 7 sierpnia 2014

Chcę mieć dziecko

Chcę mieć dziecko... Cóż za egoistyczne wyznanie. Kolejna zachcianka niedojrzałej dwudziestodwulatki. Jakież to infantylne. Jakież lekkomyślne. Przecież trzeba skończyć szkołę, znaleźć pracę, wziąć ślub. Dziecku trzeba zapewnić odpowiednie warunki, mieszkanie, zabawki, ubranka. Dziecko to nie zabawka. To obowiązek na całe życie. Odpowiedzialność...

Czy mając 22 lata nie można być odpowiedzialnym i dojrzałym? Gotowym na dziecko? Czy mając 22 lata i będąc od 5 lat w szczęśliwym związku, mieszkając ze sobą od roku nie można być gotowym na dziecko? Czy mając 22 lata,
pracę na cały etat i dzienne studia, ambicje i marzenia o karierze naukowej nie można być gotowym na dziecko?
Można.

Ta potrzeba urodziła się we mnie dużo, dużo wcześniej. Już od dawna wiedziałam, że w życiu chcę przede wszystkim być matką.  Matką dojrzałą i rozsądną, dlatego czekałam na właściwego ojca :). Znalazłam. Człowiek dobry, opiekuńczy, dojrzały. Człowiek, który będzie nas kochał nade wszystko. Początki nie były łatwe, ale się udało. Po 5 latach związku poczuliśmy pustkę. Poczuliśmy, że kogoś nam w życiu brakuje. Mamy w sobie niezliczone pokłady miłości, którą chcielibyśmy komuś ofiarować. Ot tak. Bezinteresownie i na zawsze.
Na co więc czekać?
Na początku starań odczuwa się niesamowitą ekscytację i radość. Kupuje się witaminy, zaczyna przeglądać właściwą literaturę i do dzieła. Na luzie z uśmiechem. W końcu to piękniejszy moment w życiu - tworzenie życia. Później chwila niepewności, oczekiwania. W pierwszym miesiącu starań nigdy nie czeka się na koniec. Niestety życie czasem nas rozczarowuje i kiedy wstając wcześniej, robisz test i trzęsąc się czekasz na wynik w nadziei, że za chwilę przyniesiesz ukochanemu śniadanie do łóżka z małym prezentem, ono brutalnie sprowadza cię na ziemię. Rozczarowanie jest tak ogromne, że ciężko powstrzymać napływające do oczu łzy. Później przychodzi chwila na złość. Pytanie, co poszło nie tak? Chwilę później oczywiście przychodzi okres, który nie ułatwia pogodzenia się z porażką. Po trzech dniach następuje zwrot. Rodzi się kolejna nadzieja. Kolejna szansa. kolejny czas starań. Czasem uwieńczony sukcesem, a czasem nie. Ale co kiedy ta sytuacja powtarza się co miesiąc? Kiedy co miesiąc scenariusz jest ten sam? Jak płyta w pętli. Wciąż ta sama melodia przyprawiająca o ból głowy i depresję.

Tak się zaczęło. Po pół roku wiedziałam, że coś jest nie tak.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co myślisz