czwartek, 11 września 2014

8dc, 7ds Gonapeptylem, 6ds Gonalem

Uwierzyłam że teraz może nam się udać. Że skoro będziemy mieć IMSI, Promo Vision i podane dwa zarodki to może zdarzy się jeden mały cud, który zostanie z nami na zawsze...

ALE.. nienawidzę tego słowa. Jest 8 dzień cyklu, a ja krwawię. Nie jest to lekkie plamienie zapowiadające koniec okresu tylko normalne regularne dość obfite krwawienie. Dzwoniłam do kliniki i mamy jutro przyjechać na wizytę. 
Mam gonitwę myśli, czuję że to wszystko na nic. Boję się, że lekarz każe przerwać stymulację i zmarnujemy kolejną próbę. W najlepszym wypadku zrobimy punkcję i odłożymy transfer, ale czy tak się da? Czy zarodki przeżyją? Czy jednak wszystko pójdzie na marne?
Nie mam dobrych przeczuć. Z programu zostanie nam jeszcze jedno podejście i co potem? Może uda nam się dwa, max trzy razy podejść komercyjnie i to wszystko. Niestety coraz szerzej roztacza się przed nami wizja życia bez własnego dziecka. Tylko jak? Jak przeżyć jeszcze 45 lat życia bez własnego dziecka? Jak o tym myślę, to łzy same napływają mi do oczu.
Wiem, że adoptując dziecko też będzie ono nasze, ale chciałam raz jeden, jedyny, poczuć je od środka. Widzieć je od pierwszych tygodni, mieć zdjęcia usg, nagrania bijącego serca. Poczuć jak kopie, jak ma czkawkę. Czemu nie mogę doświadczyć tego, co innym spada z nieba ot tak. Nie są to pretensje. Chciałabym tylko przeżyć każdy etap macierzyństwa, doświadczyć tego, czego doświadczała każda kobieta w naszej rodzinie choć jeden jedyny raz.

Chcemy też adoptować dziecko na pewno, z tym, że przy adopcji nie chcieliśmy już myśleć, wybierać, życzyć sobie dziewczynki czy chłopca w określonym wieku. Chcemy adoptować dziecko, które nas będzie potrzebowało. Tak po prostu. Dla tego dziecka, nie dla nas. Ale chciałabym też mieć możliwość tonięcia w pieluchach, wstawania w nocy, obserwowania pierwszego nieświadomego i świadomego uśmiechu dziecka. Pierwszego ząbka, gugania, wyraźnego słowa. Tego jak pierwszy raz się przewróci z plecków na brzuszek, jak podejmie próby pełzania, siadania, raczkowania. Jak spróbuje stawiać swoje nieśmiałe kroki przy łóżku...

O adopcji możemy pomyśleć najwcześniej za 3-5 lat, a i tak do tego czasu trzeba by zmienić mieszkanie, żeby metraż był odpowiedni. Znaleźć dobrze płatną pracę, żeby warunki finansowe były odpowiednie i spełnić jeszcze tysiące innych wymogów OA. O ile wcześniej nie wyląduję z depresją w jakimś ośrodku to wrócimy do tematu za te długie 3 lata.

Póki co modlę się i czekam na jutrzejszą wizytę.

1 komentarz:

  1. Bądź dobrej myśli, pozytywne myślenie jest bardzo ważne. Bardzo często kobiety zachodzą w ciążę przy 3-4 zabiegu in vitro. Twoja sytuacja nie musi oznaczać końca szans na własne dziecko.

    OdpowiedzUsuń

Napisz co myślisz