czwartek, 3 marca 2016

Trzy tygodnie zmieniania świata



01.03.2016
Mamy nowy miesiąc. W tym miesiącu Tymuś skończy miesiąc i w tym miesiącu na świat przyjdzie kuzyn Tymka, Kacperek. To powinien być fajny miesiąc. Tata umówił mamie dermatologa na dziś. Ale co z Tymkiem? Pogoda fatalna, nie chcę narażać swojego maluszka na wirusy i przeziębienie, ale nie chcę go też zostawiać. Zła jestem, na siebie, na swój organizm, na to że co chwilę coś mi jest. Od porodu minęły ledwo dwa tygodnie, a ja miałam już dwie opryszczki i teraz jeszcze coś na pośladku. Załamać się można. Zdrowie Syna jest dla mnie ważniejsze, więc postanowiłam, że zostawię go w domu z teściową. Mleko odciągnęłam, żeby w razie potrzeby mogła mu podać, choć mam nadzieję, że zdążę wrócić. Przed samym wyjściem jeszcze nakarmię maluszka i może jakoś wytrzyma.
Do południa przyjechał dziadek Andrzej. Tymuś miał akurat godziny aktywności, więc miło spędził czas z dumnym dziadkiem. Później mama nakarmiła swojego ssaka i myślała, że pojedzony dzieć uśnie, a ona spokojnie odciągnie mleczko, ale plany maluch miał inne. Położyła więc mama Synka w łóżeczku na brzuszku, żeby troszkę poćwiczył mięśnie i pomasował brzuszek. Leżał tak Tymek około 20 minut i kręcił główką z prawa na lewo i z lewa na prawo. Poszło sporo pruczków. Mama myślała że zdąży jeszcze zjeść zupę, ale są sprawy ważniejsze, więc najpierw nakarmiła Synka. Udało się go też uspać i ciasno owinętego w kocyk i rożek odłożyć do łóżeczka. Musiała mama jednak włączyć szum wentylatora, bo inaczej dziecię jest niespokojne. Zrobiła mama w międzyczasie kilka rzeczy.
Po powrocie taty, mama szybko jeszcze nakarmiła Synka i zebraliśmy się do lekarza. Pani doktor stwierdziła, że wygląda jej to na półpaśca. Mama z momencie zbladła i miała łzy w oczach. Czy mogła zarazić Synka, czy będzie mogła dalej karmić przy przepisanych lekach? Największa obawa jednak była o zdrowie maluszka. Przecież nigdy w życiu nie wybaczyłabym sobie gdyby przeze mnie się mój Synek rozchorował. Pani doktor jednak mnie uspokoiła, powiedziała, że zarażenie małego w tym przypadku jest mało prawdopodobne, a leki – Heviran, Claritine można brać przy karmieniu piersią. Trochę się uspokoiłam, choć lęk gdzieś w podświadomości jest dalej. Mogę mieć tylko nadzieję, że nie zaraziłam Tymka ani opryszczką ani tym półpaścem.
Nie było nas troszkę ponad godzinę. Tymuś przez ten czas grzecznie spał i na szczęście nie trzeba było dawać mu mleka. Cieszę się bardzo, że zdążyłam na karmienie, bo kolejny dzień jesteśmy bez nakładek. Mam nadzieję, że tak już zostanie. Butla nie jest wg mnie zła, ale jednak jest łatwiej, a skoro już tyle osiągnęliśmy to nie chciałabym tego zaprzepaścić.
Wieczorem znowu wykąpaliśmy małego. Już coraz częściej będziemy go myć, aż dojdziemy do momentu, że kąpiele będą codziennością. Oczywiście po włożeniu do wody chill. Dobrze, że Tymuś tak lubi kąpiele. Po kąpieli kolacyjka i drzemka. Mama poszła w tym czasie robić obiad na jutro: makaron z mięsem, szpinakiem i mozzarellą. W między czasie jeszcze jedno karmienie wpadło o 23.30. Obiad mama dokończyła, podzieliła i myślała, że Syn obudzi się jeszcze na jedzenie, zwłaszcza, że odłożony został do łóżeczka. Nie chciała jednak mama wybudzać maluszka na siłę, więc się położyła spać z myślą, że pewnie dziecię wstanie około 2.30 i będzie domagało się jedzenia. Zdziwiła się mama niesamowicie, kiedy to obudziła się o 4.00 a jej Syn spał dalej. Wzięła więc mama malucha do przewinięcia i karmienia, bo przerwa jednak już była spora. Do rana już spaliśmy razem jak dotychczas. W sumie trochę się mama cieszy, że można Syna odłożyć na noc, w końcu po coś to łóżeczko jest.

02.03.2016
Jak do tej pory jesteśmy bez nakładek. Trochę brodawki są obolałe, bo nie zawsze ssaczek dobrze chwyci, ale próbujemy dalej, a mama najwyżej zagryza zęby. Kiedyś będzie lepiej. Po południu ucięliśmy sobie z Synkiem drzemkę, a jak wrócił tata, to przejął maluszka. Próbowaliśmy się też pierwszy raz zamotać w chustę. Musimy jeszcze dużo poćwiczyć, ale z czasem dojdziemy do wprawy. Najwyżej poprosimy o pomoc doradcę chustowego.
Wieczorem się poddałam. Nie jestem w stanie aż tak zagryzać zębów. Z prawej piersi karmimy się z nakładką do czasu zagojenia. Lewa jest ok więc tu bez, żeby mały nie zapomniał, ale mam wrażenie, że łatwiej mu z samej piersi, jak już dobrze złapie oczywiście.

03.03.2016
Tymuś ma 3 tygodnie! Ale leci ten czas. Niby dzień w dzień robimy to samo i w sumie niewiele więcej poza karmieniem, przewijaniem i spaniem, ale jednak dni zasuwają. Każdego dnia myślę, że już nie można bardziej kochać, a jednak z każdym nowym dniem okazuje się że można, że miłość jest nie do zmierzenia i z dnia na dzień jest jej coraz więcej. Kocham Syna nad życie. Jest całym moim światem. Jestem szalenie szczęśliwa. Poza tym widząc męża z Synkiem na rękach rozpływam się jeszcze bardziej. Dziś wiązaliśmy się drugi raz i było lepiej. Z czasem dojdziemy do wprawy. Wiążemy się póki co na chwilkę tylko, ale Synkowi chyba się podobało, bo spał, a ja zrobiłam sobie kawkę. Reszta dnia standardowo, czyli karmienie, przytulanie, przewijanie, spanie. W sumie dobrze się składa bo tak czy inaczej powinnam dużo leżeć przy tym półpaścu. Już i tak jest troszkę lepiej, bo nie boli tak bardzo, jedynie swędzi trochę, ale do przeżycia. Mam nadzieję, że przez te moje dziadostwa Synek nabierze odporności dzięki przeciwciałom z mleka i go nie zaraziłam niczym. Chyba mnie poznaje już, a na pewno kojarzy z jedzeniem, bo ostatnio jak był u tatusia na rękach i mnie zobaczył to zaczął mlaskać. Macierzyństwo jest cudowne. Uwielbiam karmić piersią i mam nadzieję, że będę mogła to robić jak najdłużej, nie przeszkadza mi codzienna monotonia. W końcu nasze życie jest poukładane.  W końcu ma prawdziwy sens. Chciałabym zatrzymać czas. Zatrzymać nas w tym momencie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co myślisz