wtorek, 29 lipca 2014

Na przekór

Nie znam chyba osoby, która nie próbowałaby planować swojego życia. Pewnych wydarzeń, ważnych momentów. Choćby w marzeniach, ale jednak.
Lubię żyć po swojemu. Robić wszystko w odwrotnej kolejności. Ma to swój sens. 

Nigdy nie chciałam być żoną. Po co mi papierek? Dowód miłości? W dzisiejszych czasach dokument nie jest żadnym dowodem. Niesamowite, że w XXI wieku wciąż aranżuje się małżeństwa, kobiety wychodzą za mąż dla pieniędzy lub z powodu mającego wkrótce przyjść na świat dziecka. 
Są jednak księżniczki, śpiące królewny,
które od najmłodszych lat marzą o księciu na białym koniu (obecnie chyba bardziej w Audi A8 lub BMW I8, który porwie je do swojego zamku, gdzie po największym w historii przyjęciu weselnym, na którym panna młoda wystąpi w sukni ledwo mieszczącej się w drzwiach komnat owego zamku, wysadzanej tysiącami diamentów, z których jeden - największy będzie zdobił serdeczny palec przyszłej królowej,  będą żyli długo i szczęśliwie. Nie dosięgną ich żadne troski, choroby. Ich dzieci będą zdrowe, piękne, mądre... Życzę im jak najlepiej. Niech tak będzie.

U nas miało być inaczej. Najpierw ze sobą zamieszkamy, potem będziemy mieli dzieci i jeśli wciąż będziemy dla siebie najważniejsi spędzimy ze sobą resztę życia. Bez biurokracji, białych sukien, kwiatowych dekoracji, marsza weselnego, tłumu gości i imprezy do białego rana. Będziemy mieszkać w małym domku z ogrodem, psem i kotem. Wieczory będziemy spędzać przy kominku, z lampką wina, grając z dzieciakami w gry planszowe.

Niestety ten scenariusz nie został napisany dla nas... .





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co myślisz