wtorek, 26 maja 2015

Dzień Matki pełen goryczy

Dzień Matki... Cudowne święto. Święto osób, które kochają bezgranicznie, bezinteresownie, pomimo wszystko.

Rok temu mógł to być najszczęśliwszy dzień mojego życia. Nie był. Dziś chce mi się ryczeć. Wyć. Zastanawiam się nad sensem wszystkiego. Już niczego nie jestem pewna. Nie jestem pewna, że doczekamy się dziecka, że wytrwamy jako małżeństwo, że będziemy szczęśliwi.
Ostatnio dziewczyna po in vitro straciła bliźnięta w 22tc. Siostra znajomej urodziła pięknego zdrowego syna, który po 30 minutach od porodu przestał oddychać, umarł, ale go odratowali... Żyje, ale nawet o tym nie wie. Brak jakichkolwiek odruchów. 
Ja aż tak silna chyba nie jestem. Zabiłoby to albo mnie albo nasze małżeństwo. Boję się już wszystkiego. Ciąży i jej braku. Boję się jutra. Wiem, że jeśli nam się nie uda to chyba nie przetrwamy. Czuję się słaba. Za słaba na to wszystko. In vitro to pikuś. Nic w porównaniu z tymi wszystkimi emocjami, które teraz mi towarzyszą. Chciałam stworzyć szczęśliwą rodzinę. Być szczęśliwą żoną i matką. Mam cudownego męża, choć jeszcze czasem dziecinnego. Wiem, że się stara, że też przeżywa. Wiem też, że będzie najwspanialszym ojcem na świecie. Po prostu to wiem. Dlatego też się w nim zakochałam. Ale ile może trwać taka miłość jeśli nie ma czynnika, który będzie ten ogień utrzymywał? Kocham go jak nie wiem. Nie umiem wyrazić tego słowami. Nigdy nie chciałabym skrzywdzić tego człowieka, ale co jeśli już nie będziemy mieli szans na własne dziecko? Co jeśli zaczniemy żyć obok siebie?

Już dawno nie miałam takiego doła. Może to wina leków(?) jakąś końską dawkę estrogenów chyba mam bo piersi mam tak strasznie wrażliwe, że się nawet nie mogę dotknąć, umyć. Jutro wizyta kontrolna u lekarza. Zobaczymy co powie. Transfer pewnie będzie w poniedziałek 01.06. Muszę zapytać o tę mutację genu.. czy coś tu dodatkowo, czy dopiero po ewentualnym pozytywnym teście. W sumie nie stresuję się już niczym. Tak mały wpływ mam na to co się dzieje.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co myślisz