czwartek, 23 lipca 2015

10+0tc

Zdecydowanie ta pogoda mi nie służy. Ciężko mi się do czegokolwiek zebrać. Ale tak dobre wieści trzeba opisywać. Dziś mamy skończone 10 tygodni!!

Wczoraj mieliśmy wizytę. 9t6d. Wizyta była na 10.40. Nocy prawie nie przespałam, a od rana mdłości i inne kwiatki z nerwów. Ale na szczęście okazało się, że wszystko jest dobrze. Nasz maluszek obudził się akurat przy badaniu i machał rączkami i nóżkami. Nawet mamy zdjęcie jak nóżkę sobie do czoła przystawił. Coś cudownego. Oczywiście się popłakałam, ze szczęścia i nerwów. Malec ma 31mm i serduszko bije 176uderzeń na minutę i chwilkę mogliśmy go posłuchać. Doktor powiedział, że to dobrze rokuje. Mąż oczywiście już dopatrzył się siusiaka :). Oczywiście jeszcze zdecydowanie za wcześnie, ale zobaczymy. Jakoś od samego początku mam przeczucie, że będzie synek, moja mama też tak twierdzi. Z zabobonów jest 2:1 dla dziewczynki, bo nie ogarniam mojej twarzy (a wcześniej nie miałam z tym problemu) i tętno powyżej 140, na chłopca - kwaśno - słone smaki. Ale absolutnie nie istotne czy będzie synek czy córeczka. Każde owinie nas sobie wokół palca. Już je kochamy miłością bezgraniczną. Po tylu latach starań taki szczegół jak płeć nie ma dla nas absolutnie żadnego znaczenia. 
Ale żeby nie było aż tak różowo, to niestety krwiak jest dalej 2,6x0,5cm, także w dalszym ciągu uskuteczniamy leżenie przy wiatraczku. Na szczęście dziad jest w dość korzystnym miejscu i nie przeszkadza w tworzeniu się łożyska i nie ma z jego strony dużego zagrożenia. Musimy poczekać aż się wchłonie. Najważniejsze, żeby nie było krwawień, ale odkąd leżę jest czyściutko.

Dalej boję się o tę ciążę i w sumie jakoś mało dociera do mnie, że to w moim brzuchu rośnie nasze najukochańsze dziecko. Rozumem nie sposób ogarnąć jak bardzo już je kocham. Tak długo czekaliśmy na ten moment... a to tak na prawdę dopiero początek. Staram się już myśleć pozytywnie i odganiać wszystkie zakłócające spokój myśli. 
Kolejna wizyta 03.08 o 19.00 to będzie już 11+4tc i będziemy musieli się umówić już na usg prenatalne. Kolejny stres. Pewnie będzie nam to towarzyszyło do końca ciąży, ale damy sobie radę. 

Z objawów ciążowych to w zasadzie nic nowego. Mdłości są bardzo lekkie już (no chyba, że w chwilach stresu) więc staram się wprowadzać trochę więcej rzeczy do jadłospisu, senna jakoś bardzo też nie jestem, choć spać chodzę między 22 a 23. Piersi dalej duże i dość wrażliwe. Zakupiłam sobie krem, bo skóra jest cienka i zauważyłam jakby dużo popękanych naczynek krwionośnych. Rozstępy i tak mam już od lat, ale miło jakby wiele nowych się nie pojawiło. Jak zaczniemy troszkę rosnąć to do brzuszka kupię chyba coś z Palmersa lub Bio-oil, ale to jeszcze z miesiąc lub dwa. Póki co brzuszek nie rośnie a waga 60,5 czyli dalej -1kg.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co myślisz