czwartek, 10 września 2015

17+0, rozpędzamy się

O ja cieeee! Zaczynamy 18tc. Trochę przyspieszyliśmy. Wizyta już w środę. Mam nadzieję, że wytrzymam nerwowo, bo czasem mam takie dni, że sama sobie bym w łeb strzeliła. Nie wiem skąd biorą się te myśli i paraliżujący strach, że coś jest nie tak. Na szczęście (i tu jednak zaczynam się cieszyć, że nie mam brzucha jeszcze) maluch daje o sobie znać. Mimo, że mam łożysko na przedniej ścianie i mimo, że jest to moja pierwsza ciąża, to jestem pewna, że te bulgotki to nasz kochany synek. Co więcej! Wczoraj skubaniec to mi się tak wypiął z lewej strony, że miałam dużą gulę. Nawet mężowi pokazałam. Niesamowite. Taki maleńki mój człowiek. Podobno już mnie słyszy, więc zaczęłam czytać na głos. Na pierwszy ogień poszedł Oskar i pani Róża, a dziś zakupiłam Małego Księcia. Może tatusia też wciągniemy trochę do czytania :) 
Coraz odważniej zaczynam podchodzić do tego, że jestem w ciąży. Zaczynam myśleć (nie, nie, jeszcze nic a nic nie zakupiłam) o wyprawce, powoli mówimy znajomym. Może po połówkowym usg powiemy babciom i dziadkom. Powoli też zaczynają być na mnie ciasne spodnie... od początku przybyło mi 3cm w brzuchu i 3cm w talii (a myślałam, że to jeszcze trochę). Waga na 61,6 czyli moja sprzed ciąży, a od najniższej jest 1kg lub 1,5kg do przodu. 
Myślałam, że II trymestr jest tym, gdzie będę chciała góry przenosić, a tymczasem mnie się chce spać?! Ale może to wina niskiego ciśnienia. No nic. Korzystam z możliwości leniuchowania i zdarzają mi się popołudniowe drzemki. W lutym będę pewnie mogła o tym pomarzyć :). Od kilku dni zdarzają mi się też mdłości, co jest już absolutnym zaskoczeniem, ale na szczęście zwykle są chwilowe i baardzo delikatne. Apetyt wciąż jakoś niespecjalnie dopisuje. Najczęściej nie wiem co bym zjadła. A jak wiem, to tego nie ma, bo chodzi za mną bigos, albo kapuśniak mojego taty, ewentualnie potrawy wigilijne czyli grzybowa, kapusta z grochem i grzybami lub taki tłuściutki karp. Mmmm. Takie cuda to bym zjadła. Ser dalej jest na nie, szynka, parówki, smażone mięso, hmm w ogóle mięso na nie. Ale staram się jeść 5-6 posiłków dziennie w tym owoce i warzywa więc mam nadzieję, że dzieć ma wszystko czego mu potrzeba. 
Za chwilę skończę kocyk, który robię na szydełku. Może pochwalę się efektami :). Później zrobię synkowi jeszcze jeden, ale to musimy mieć pewność na 10000% że lekarz się nie pomylił i na pewno jest chłopcem, a później jeszcze może dam radę zrobić siostrze, dla jej maluszka. Zaczęłam też czytać jedną z książek. Już kiedyś obiła mi się o uszy metoda uspokajania niemowląt 5S. Jasne, że chciałabym nigdy nie musieć jej stosować, ale wolę wiedzieć co zrobić, jeśli dzieciątko będzie miało kolki, a nie patrzeć bezsilnie na to jak się męczy. Czas pokaże jak będzie, ale książka zapowiada się fajnie. 

Jutro przyjeżdżają znajomi, muszę coś poszykować, ale zrobiłam już listę i plan, bo bez tego teraz ani rusz z moją pamięcią. Planuję sałatkę z kuskusem i cezar, mąż chce zawijańce z ciasta francuskiego więc się będzie bawił, a na sobotni obiad krupnik (bo przyjeżdżają z 15 miesięczną córką) i gulasz z plackami ziemniaczanymi lub kaszą. W niedzielę jedziemy z innymi znajomymi (moim 10letnim przyjacielem i jego żoną) do Ogrodzieńca pospacerować trochę i wykorzystać ładną pogodę. Poniedziałek rano na badania, a potem będzie czas na leniuchowanie, we wtorek siostra ma wizytę, w środę ja, w piątek prenatalne siostry więc zleci. A później trochę wizyt innych
21.09 dentysta
06.10 endokrynolog
22.11 okulista (na NFZ na szczęście)
Chyba tyle z tych moich obowiązkowych lekarzy w ciąży.

No właśnie.. i mimo popołudniowej drzemki już zaczynają mi się zamykać oczy. Mąż sprząta łazienkę, mam nadzieję, że już kończy, bo zaraz usnę tak jak siedzę. W ogóle, mimo że mnie czasem doprowadza do białej gorączki to jest kochany. Ostatnio nie pozwolił mi wyjąć rzeczy ze zmywarki, bo talerze ciężkie. Dziś umył okna, odkurza, sprząta kuchnię, łazienkę, robi pranie. Ja czasem kurze wytrę i włożę naczynia do zmywarki. A i mogę raz na jakiś czas zrobić obiad. Kochany jest, ale wiedziałam za kogo wychodzę :)  Dobra, trzeba go troszkę pospieszyć. 

1 komentarz:

  1. Ze spaniem mam podobnie jak nie usne w dzień to 19 i ja nie żywa :). A spodnie juz jakiś czas temu stały się przyciasne teraz bluzki takie się robią. Jestem ciekawa wagi ale to za tydzień;) Leci czas...

    OdpowiedzUsuń

Napisz co myślisz