poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Szok dnia wczorajszego...

Chyba już doszłam do siebie i dotarło do mnie w końcu... Ale po kolei.

Wczoraj przyjechał nasz chrześniak, z którym dawno się nie widzieliśmy więc chcieliśmy jak najwięcej czasu z nim spędzić. Szkrab super, ma 2l.8m. zaczął już bardzo fajnie mówić  i po polsku i trochę po niemiecku. Nie ma problemu z przestawieniem się i jest wulkanem energii. Byliśmy na spacerze, na placu zabaw, śmiga na rowerku biegowym jak mało który brodą w jego wieku. Niczego się nie boi, wszędzie chce wejść, wszystkiego spróbować. Później trochę pobawiliśmy się w domu, trochę też było przytulasów oczywiście. Dzień ogólnie zapowiadał się super. Trochę przypadkiem wujek dowiedział się, że jestem w ciąży, ale to dobrze, bo liczyliśmy na trochę rzeczy po małym. Wieczorem siostra wróciła z pracy, ja poszłam z małym oglądać bajkę. I chwilę później przyszła mama, mąż i siostra... Coś zaczęliśmy rozmawiać i siostra powiedziała (tzn. nie tak wprost, tylko coś że idzie od września na urlop i ze chyba jednak nie będę miała większego brzucha niż ona) że jest w ciąży. Noo zatkało mnie i w ogóle myślałam że mnie wkręcają, ale jednak nie... Faktycznie jest w ciąży i to tylko 5 tygodni młodszej niż moja. Super, cieszę się bardzo. Dzieciaki będą w jednym wieku, razem z brzuchami będziemy chodzić. Nie spodziewałam się tego, ale to bardzo pozytywna wiadomość. I cieszę się że chociaż ona nie miała problemów. Ciąża planowana nie była, ale to mało ważne. Rodzice są w lekkim szoku, ale nic tylko się cieszyć. Jak już być dziadkami to pełną parą.

Dzięki tej wiadomości trochę przestałam świrować, bo oczywiście spokoju wystarczyło mi do piątku... Ale chyba jednak czasem czuję malucha, nie kopniaki ale takie kizianie, więc trochę się staram uspokoić, a poza tym teraz to już musi być dobrze. Nie przyjmuję innej opcji. A do wizy jeszcze tylko pełne 4dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co myślisz