poniedziałek, 15 czerwca 2015

14dpt Cudzie trwaj!

Beta HCG 993 mIU/ml
Progesteron 10,10 ng/ml

Beta jest piękna, przyrost idealny, ale co z tym progesteronem?! Beta jest piękna, jestem w ciąży! W piątym tygodniu ciąży. 4t i 5d. Tylko ten progesteron... Jutro wizyta, mam nadzieję, że lekarz mnie uspokoi, albo coś poradzi. Tak się boję, że stracimy to dzieciątko. Tak bardzo się boję. Ogólnie jestem dość spokojna, bo wiem, że niestety nie mamy dużego wpływu na to co się będzie działo. Jedyne co JA mogę zrobić to odpoczywać i brać leki. Reszta w rękach ... Boga (?!). Czasem mam tylko wahania nastrojów, jak teraz na przykład, siedzę, piszę i ryczę. Ryczę ze strachu, z bezsilności, ze świadomości. Ryczę, bo tak bardzo pragnę tego dziecka. Tak bardzo chciałabym móc je przytulić za 9 miesięcy. Tak bardzo bym chciała, żeby zostało w naszym życiu już na zawsze. Żeby wywróciło je do góry nogami. Chcę pokazać mu nasz świat. 

Dziś mam 33dc, dziś powinnam dostać @. Na szczęście cisza. Nic. Nie mam żadnych plamień, brzuch mnie nie boli. Piersi są duże. Bardzo duże... ogólnie nie są małe, no ale teraz to już nawet największy z moich biustonoszy jest ciut przyciasny. To mały problem oczywiście. Są też wrażliwe. Ale tak ma być. 
Mam ciemniejszą linię od pępka w dół. Chyba po tym mogłabym rozpoznawać u siebie ciążę, bo był to pierwszy objaw :) Nie jest to super ciemna kreska, ale jest, a ogólnie nie posiadam takiego znamienia. Aaaa nie! Zimno! Zimno było pierwszym objawem. Wylazło dziadostwo w niedzielę, 6dpt i kurcze do tej pory szpeci moją twarz. Najgorzej, że pęka, rozwala się i robi się strup, który znów pęka i tak w koło Macieju. No ale nie przejmuję się tym. Jest to jakiś spadek odporności, a niestety mam skłonności do tego dziadostwa. 
Dalej mam wyczulony węch i czasem pojawiają się jakieś mdłości, ale z pewnością nie są to typowe mdłości ciążowe. Przypuszczam, że wynikają bardziej ze stresu. Jem dość regularnie co 3-4h, choć ostatnio troszkę mi apetyt spadł. Ale staram się... Unikam słodyczy, tak dla zdrowia... Dziś mi tylko nie wyszło :/ Zjadłam 1,5 paczki kinder bueno, 1 toffifi i kostkę czekolady karmelovej... Nie ma się czym chwalić, ale w nerwach albo nie jem, albo właśnie mam napady na czekoladę. Ale koniec z tym już. Ogarnąć się trzeba. 

Ponieważ prowadzę teraz niestety łóżkowy tryb życia, stwierdziłam, że zrobię internetowy kurs makijażu. Wiem, że to ie to samo, co tradycyjny kurs z praktyką, ale zawsze to jakaś dodatkowa wiedza, a że lubię się bawić kosmetykami, to może mi się przydać choćby dla własnego użytku. Z łóżkowych zajęć mam jeszcze krzyżówki, choć powoli już mnie nudzą i książkę. A jako że lubię robić wiele rzeczy na raz to czytam dwie. "Na dnie nieba" Manueli Gretkowskiej oraz "Homo Faber" Maxa Frischa. Gretkowska ma świetny styl. Czyta się ją rewelacyjnie niezależnie od tego czy są to felietony czy powieść. 

Zmartwienia są jak ptaki - polatują wokół twojej głowy, czasem na niej przysiadają - ale nie pozwól, aby uwiły na niej gniazdo. 
Podobno to chińskie przysłowie. Na najbliższy czas muszę je sobie dobrze zapamiętać.

I jeszcze jedno, które idealnie pasuje do sytuacji:
Nic nie poradzisz na to na co nic nie poradzisz - Haruki Murakami.


****************************************************************



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co myślisz