wtorek, 2 czerwca 2015

Transfer no 5

Wczorajszy Dzień Dziecka był bardzo miły. Obym za rok mogła go świętować z maluszkiem którego wczoraj zabrałam do domu. Ostatnia blastocystka 4BB. Mam mnóstwo pozytywnej energii i najchętniej bym zrobiła coś aktywnego, ale teraz przede mną kilka dni odpoczynku. Chcę wierzyć, że już będzie dobrze, że to nasz czas, że tym razem się uda. Czuję się świetnie, chyba najlepiej ze wszystkich transferów. Nic mnie nie boli, jestem wypoczęta, zrelaksowana, co może pójść nie tak? Póki co się nie boję. Mam dobre przeczucia, choć później brutalnie mogą się zdarzyć z rzeczywistością, ale to będę się martwić później. Musiałam troszkę zaplanować sobie te 9 dni oczekiwania i tak: jutro pojadę do mamy po jakieś tam rzeczy, w czwartek jedziemy na wieś i wracamy w niedzielę, także jakaś książkę muszę przysposobić, ale pewnie też pojedziemy na małą wycieczkę. I tak minie mi 6dni od transferu. Później jeszcze tylko poniedziałek, wtorek i w środę beta... Chwila prawdy. Ostatnia nadzieja.

Tak niewiele w życiu zależy od nas samych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz co myślisz