środa, 10 czerwca 2015

9dpt, Beta hcg... i co dalej?

Do wczoraj byłam pewna, że się udało. Mogłabym się zakładać z każdym o wszystko co mam. Jakoś tak podpowiadało mi serce. Wieczorem już ta pewność całkowicie odleciała... Rozum doszedł do głosu. Stwierdziłam, że szyjka miększa, że jednak węzeł chłonny pod pachą mi wyszedł... Że jednak się nie udało. Serce zakuło. Usnęłam. Płakać będę jak już zobaczę wynik. Rano pojechałam do laboratorium. Powstrzymywałam się od płaczu. W poczekalni, jak na złość wszystkie panie w widocznej ciąży i jakieś trzy staruszki. Pomyślałam, że chyba nigdy nie będzie mi dane chodzić z takim brzuszkiem. Byłam zła, że się nim chwalą... Ja pewnie będę ukrywać, żeby "nie zapeszyć", nie przyciągnąć złego. Siedziałam, czekałam.... Oczywiście, mimo iż według kolejki nie byłam ostatnia, wywołano mnie na samym końcu. Na szczęście pielęgniarka miała wprawną rękę i udało się pobrać krew za pierwszym wkłuciem. To było ok. 10. Pojechałam do domu i puściłam głośno muzykę, żeby zagłuszyć swoje myśli. Ugotowałam obiad. Myśli krążyły wokół tego co teraz... Co jak zobaczę betę < 0,1... Przecież, to koniec starań na nie wiadomo jak długo. Znów wróciły myśli, żeby jednak nie zatrzymać się na czerwonym świetle, albo zobaczyć jak to jest umieć latać... Chyba znów powinny pójść leki na depresję w ruch. Przynajmniej na jakiś czas. Dopóki sobie nie poukładam wszystkiego. Wyniki sprawdzałam co godzinę, co pół... co 15 minut. W końcu się pojawił...

Beta HCG 129,41 mIU/ml

M siedział obok. Zaczęliśmy płakać oboje. Z radości, z przerażenia... Ze wszystkiego. Cudzie trwaj. Proszę. Jeszcze nigdy nie było tak blisko. Tak pięknie. Boję się myśleć, że to ciąża, choć wiem, że wynik jest jednoznaczny. Boję się cieszyć, bo wiem, że skończyć może się różnie. Muszę znaleźć sobie zajęcie do piątku. W piątek zrobię powtórkę, sprawdzę przyrost. Myślę, że wtedy się uspokoję. Wóz, albo przewóz... Dodatkowo zbadam TSH i progesteron. 
Teraz pozostaje czekać i nie zwariować. Jedna z najtrudniejszych rzeczy przy całej procedurze in vitro.











2 komentarze:

  1. Jak ja doskonale Cię rozumiem... jesteś parę dni dalej u nas 7 dpt dziś zrobiłam w wilkim strachu test i wyszła pierwszy raz w życiu druga lekka ale druga kreska .... Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nela, trzymam kciuki za Was! Mam nadzieję, że to początek samych dobrych nowin. Powodzenia

      Usuń

Napisz co myślisz